O człowieku. Pomaganiu. Terapii.

Właśnie wróciliśmy z konferencji „Forum terapeutów uzależnień”…zbudowani, zmotywowani, wzruszeni. Mam wrażenie, że zostaje przełamany schemat stygmatyzacji i etykietowania. Najważniejszy jest pacjent ze swoimi możliwościami i ograniczeniami. Po naszej stronie leży ogromna odpowiedzialność, uwaga i wyjątkowa czujność aby dać pacjentowi to co jest jemu potrzebne, to na co jest gotowy, co jest w stanie przyjąć, unieść, a nie to co jest potrzebne nam. Może mamy chęć opowiedzenia mu o mechanizmach, stratach ale nie o nasze chęci chodzi tylko o potrzeby i gotowość osoby, z którą pracujemy. Do niedawna terapeuta był niepodważalnym autorytetem, specjalistą, który znał się na wszystkim, który miał zawsze rację, który wiedział lepiej jaki jest cel pacjenta i co mu na ten moment jest potrzebne. Myślę, że w wielu miejscach wciąż pokutuje podejście autorytarne, w którym chory jest karany za objawy choroby. Rozliczanie, wyciąganie konsekwencji, dociążanie to postępowanie dobrze nam znane. Uczono nas, że pacjent musi dotknąć dna, poczuć ciężar, złamać się, że to jedyna droga do trzeźwości. A każde złamanie abstynencji było dowodem na to, że trzeba mocniej i radykalniej reagować. O zgrozo te wszystkie schematy dotyczyły również młodego pacjenta. Do dziś robi mi się gorąco, gdy pomyślę o dzieciach, które trafiały do ośrodka skrzywdzone, przestraszone, często oszukane przez dorosłych, z ogromnym poczuciem niesprawiedliwości i niezrozumienia. I co dostawali? Często coś podobnego..bo przecież terapeuta wiedział lepiej, często nie pytał, zarządzał, rozliczał, wymierzał konsekwencje nie dając rozumienia, nie pozwalał na przeżywanie złości, gniewu bo POKORA. Każdy kto pracował w ośrodku stacjonarnym myślę, ze bardzo dobrze zna zdanie: „Pacjent MUSI być POKORNY bo inaczej nici z leczenia. A dziś? Dziś już wiemy, że to nie pomaga, dziś idziemy w inna stronę pomagania. Pacjentowi robimy miejsce aby mógł być sobą. Przychodząc do nas ze swoim problemem, cierpieniem, trudnością oczekując pomocy, a nie wymuszenia natychmiastowej zmiany. Mamy za zadanie towarzyszyć, pomagać zrozumieć, zaakceptować. Mamy dać przestrzeń do rozmawiania i przeżywania trudnych emocji. Nie możemy wymuszać zmiany, mamy na nią poczekać. Terapeuta to nie guru, który wie lepiej, zna wszystkie odpowiedzi. Dziś nasze podejście w terapii do pacjenta jest przede wszystkim akceptujące a nie konfrontujące i dociskające. Dziś towarzyszymy, pomagamy wydobyć z człowieka jego potencjał i siłę, która pomoże mu w zbudowaniu nowych umiejętności radzenia sobie z jego trudnościami.

Joanna Szmurło

Revenu, 2 grudnia 2017